23 listopada - 2 grudnia 2017

Czeski chillout – szalone komedie czasów „normalizacji”

slonce sianoKomedie nieodłącznie kojarzą się z kinem czeskim. Cieszące się dużą popularnością wśród polskich widzów, z pozoru dobrze znane m.in. za sprawą słodko-gorzkich filmów Jiříego Menzla, Jana Hřebejka czy Petra Zelenki, posiadają jednak jeszcze inne, bardziej zwariowane oblicze. Odkrywamy je w ramach sekcji Czeski chillout na 22. Forum Kina Europejskiego ORLEN Cinergia.

Gatunek szalonych komedii (czes. bláznivé komedie) szczyt popularności osiągnął w latach 70. i 80., czasach tzw. czechosłowackiej „normalizacji”, czyli przywrócenia całkowitej kontroli komunistycznego reżimu nad społeczeństwem. Stłumienie reform Praskiej Wiosny w 1968 roku oznaczało koniec złotej ery kultury i kres czechosłowackiego filmowego cudu jak nazywana była twórczość autorów nowej fali.

Kino popularne wciąż jednak rozwijało się prężnie, zaś szczególną rolę pełniła komedia filmowa zastępując inne, zakazane przez cenzurę gatunki. Dochodziło więc do swoistego paradoksu, w „znormalizowanej” kinematografii powstawały dzieła szalone, hybrydyczne, łączące komedię z innymi gatunkami oraz konwencjami filmowymi. Uwalniając wodze fantazji czescy twórcy szczególnie chętnie sięgali po motywy baśniowe ("Dziewczyna na miotle", "Trzech weteranów") czy rozwiązania rodem z kina science fiction ("Joachimie, wrzuć go do maszyny", "Panowie, zabiłem Einsteina"). Za sprawą podróży w czasie i alternatywnych wizji historii bohaterowie ich filmów doświadczali tego, o czym obywatel socjalistycznego państwa mógł tylko pomarzyć. Porównywane do amerykańskich crazy comedies, czeskie szalone komedie zachowały swój lokalny koloryt.

Przygody superbohaterów, którzy ratują świat przy pomocy sprytnych Czechów, mieszają się w nich z bardziej przyziemnymi problemami filmowych postaci jak choćby nieodłącznym w latach komunizmu brakiem mieszkań. Jednocześnie komedie są portretem czechosłowackiego społeczeństwa, narodowego charakteru i temperamentu, choć widzianego często w krzywym zwierciadle, jak w kultowych "Słońce, siano, truskawki" i "Słońce, siano i parę razy po gębie" autorstwa Zdenka Troški. Uwielbiane przez publiczność kinową, lecz z premedytacją ignorowane przez krytyków i pomijane przez historyków filmu dzieła takich mistrzów gatunku jak Oldřich Lipský, Zdeněk Podskalský czy Václav Vorlíček w latach „normalizacji” dostarczały wytchnienia od ponurej rzeczywistości. Dziś zaliczane do klasyki gatunku, oglądane przez kolejne pokolenia widzów, pełnią rolę swoistego guilty pleasure.

Gatunek szalonych komedii pozostał historycznym fenomenem, współczesne próby jego wskrzeszenia, jak choćby w filmie "Wilsonov" (2015) Tomáša Mašína, nie powiodły się. Humor czasów „normalizacji” na stałe zakorzenił się jednak w czeskiej kulturze. Spacerując po Pradze można dziś zajrzeć do restauracji „Kulový blesk”, której nazwa i wystrój nawiązują do filmu "Piorun kulisty". Czeska poczta wypuszcza kolejną serię znaczków z podobizną Jary Cimrmana, bohatera utrzymanej w konwencji mockumentu komedii "Jara Cirmman śpi". Do kin w ramach programu przywracania czeskiego filmowego dziedzictwa powrócił film "Adela jeszcze nie jadła kolacji", jedna z najpopularniejszych komedii lat 70. Retrospektywa Czeski chillout również ma ambicje przypomnieć ten mało znany poza granicami Czech gatunek. Wybrane tytuły pozwolą prześledzić różne oblicza szalonych komedii oraz przekonać się o wyjątkowej wyobraźni i pomysłowości ich twórców. Nikt tak bowiem jak Czesi nie potrafi opowiadać o zwyczajnych szaleństwach.

Tekst: Mikołaj Góralik